MAŁE GALERYJKI TEMATYCZNE
     
ALSTOM Coradia Lint 41 (DB VT648)
na wystawie TRAKO 2001 w Gdańsku
 

 

 



pojazd na wystawie w Gdańsku Oliwie oraz pulpit maszynisty (17 października 2001 r.)

JAZDA PROMOCYJNA,
pociąg 90720/1 relacji Gdynia - Kościerzyna - Chojnice - Tczew - Gdynia


w Gdyni Głównej,


krzyżowanie z osobowym Kartuzy - Gdynia, w Żukowie Wschodnim


postój w Somoninie


fotostop w Krzesznej


w oczekiwaniu na krzyżowanie w Gołubiu Kaszubskim


manewry w Kościerzynie


w Lipuszu - czekając na opóźniony osobowy


Brusy


kolejne manewry - w Chojnicach


Czersk




Starogard Gdański

Na targach kolejowych TRAKO 2001, firma ALSTOM TRANSPORT zaprezentowała może nienajnowszy (konstrukcja z 1998 roku), ale wciąż ekstremalnie nowoczesny pojazd szynowy Coradia Lint 41, będący jednym z rodziny paru pojazdów Coradia Lint (różnią się długością oraz systemem zasilania - silnik spalinowy bądź napięcie z sieci trakcyjnej). "Autobus" zaprezentowany na targach pochodzi z regionalnej kolei niemieckiej - Mecklemburg Bahn GmBH, gdzie onumerowano go jako 707.

Wnętrze pojazdu budzi zachwyt statystycznego podróżnika kolejami polskimi. Duże okna, bardzo estetyczny ustęp, miły oku wygląd wnętrza i nawet siedzenia - wydające się z początku nieco za skromne - okazują się być ergonomiczne i zapewniać komfort nawet w czasie długiej podróży. Pojemność zespołu to niemal 250 miejsc (siedzących i stojących razem - w zależności od rozplanowania wnętrza) w klimatyzowanym wnętrzu, uwzględniającym również rowerzystów (przewidziano specjalne miejsca dla rowerów) oraz niepełnosprawnych (niska podłoga oraz ustęp).

Zaprezentowany pojazd ma długość prawie 42 metrów (wraz ze sprzęgami samoczynnymi) i składa się z dwóch sekcji, wspartych na wspólnym wózku tocznym (układ osi Bx'(2)By'). Układ napędowy (silniki MTU i automatyczne przekładnie hydromechaniczne) o mocy łącznej 630 kW (każda sekcja posiada jeden zespół napędowy) pozwala na niezwykle szybki rozruch pojazdu do prędkości maksymalnej 120 km/h.

Komfort maszynisty zapewnia dosyć przestronna kabina, z bardzo zwartym pulpitem oraz dużą częścią przeszkloną.

JAZDA TESTOWA - 20 pażdziernika 2001 r.

Państwo zapewne zdziwili się powyższemu - toż to kryptoreklama na niekomercyjnym serwerze! Ale, ale - nie pisałbym tych wszystkich "zachwytów", gdybym sam nie spróbował, jak się jeździ Lintem. I to na trasie prawie dwustukilometrowej!

ALSTOM zorganizował dwudziestego października 2001 r. jazdę promocyjną ww. pojazdem, oficjalnie przeznaczoną dla "wierchuszki" PKP oraz przedstawicieli lokalnych samorządów. Nieoficjalnie udało przemycić się paru miłośników kolei, którzy w ogóle nie byli traktowani po macoszemu, zarówno przez personel producenta, ale także przez przedstawicieli kolei państwowych. Świadczyć może o tym zorganizowanie ad hoc dwóch fotostopów dla nas.

Sama jazda? Czysta przyjemność! Mijane rozjazdy nie były w ogóle odczuwane ani pod względem hałasu, ani wstrząsów. Zużycie faliste szyn - zwykle powodujące zatykanie uszu przez pasażerów - zdawało się być powiewem wiatru w pudło. Przyspieszenie więcej niż imponujące - czasami niemiecki mechanik pewnie dla popisu uzyskiwał prędkość szlakową (na ogół 100 km/h) w okolicach semaforów wyjazdowych ze stacji, co może być tylko marzeniem dla banalnych SU45 z bipami :-) Dodajmy jeszcze szybkie zmiany czoła (bez zbędnych formalności z próbą hamulca), brak wibracji od silnika (proszę wspomnieć siedzenie w trzecim wagonie Bh za lokomotywą spalinową), naprawdę wygodne siedzenia (po sześciu godzinach przejażdżki nie czuło się żadnego bólu w plecach, ani szumu w głowie), sprawną klimatyzację, higieniczny ustęp (kto wytrzyma tyle czasu bez...?) i doskonałe wyciszenie wnętrza. PO prostu komfort, po którym jazda pociągiem SKM wydawała się najprzykrzejszym doświadczeniem życiowym.

Trasa 197 kilometrów wiodła z Gdyni, historyczną magistralą węglową do Kościerzyny, dalej przez Lipusz do Chojnic, po czym zasadniczą linią Ostbahnu do Tczewa i z powrotem do Gdyni linią warszawską (na której, po lipcowych powodziach, zaledwie paręset metrów można było pokonać z prędkością 120 km/h). Niestety nie udało się pobić rekordu przejazdu na odcinku Kościerzyna - Chojnice (zakładana godzina czasu jazdy), gdyż spóźniony... autobus szynowy SA102 wymusił postój na krzyżowanie w Lipuszu.

Niestety zawiedli ci, którzy mieli być adresatami przejazdu. Jedynie w Chojnicach pojazd został powitany przez przedstawicieli powiatu, natomiast reszta Wielce Ważnych Urzędników w pozostałych większych miejscowościach uznała najwyraźniej, że pociągi jak jeżdą, tak będą jeździć i lepiej wypocząć w sobotę, niż zawracać sobie głowę jakimiś autobusami szynowymi. Z tej strony było mi wstyd za takie podejście rodaków :-(

I jeszcze jedno - sam przejazd i reakcje ludzi znajdujących się przypadkowo nieopodal toru. Kompletne zaskoczenie pomieszane ze zdziwieniem, może trochę niedowierzaniem temu, co się ogląda. Oczywiście najwięcej emocji pojazd powodował wśród dzieci...

Może efekt promocyjny jazdy nie był tak wielki, jak być mógł, ale z pewnością - przynajmniej w moim przypadku - będzie bardzo bardzo trwały. Po raz pierwszy było mi dane skorzystać z kolei na poziomie megaregionu, do którego Polska aspiruje.

Many thanks to Mr. Andreas Frixen from ALSTOM LHB GmBH for his patience in answering my hundreds of questions (sometimes really very hard ones).

WSTECZ!

Autorem wszystkich zdjęć jest Jarek D. Stawarz. Wykorzystywanie prezentowanego materiału jest zabronione bez zgody autora.